Wielkie długi gastronomii. Czy sezon letnich imprez uratuje branżę?

by Leszek Sadkowski

Kiedyś w domach, w gronie najbliższej rodziny. Dzisiaj zwykle w restauracji i z wieloma gośćmi. Na przestrzeni lat przyjęcia komunijne ewoluowały z uroczystego obiadu do imprezy, która często przypomina wesele. Korzysta na tym przede wszystkim branża restauracyjna, która liczy w tym okresie na spory zysk. A środków do przetrwania potrzebuje niemało.

Za restauracyjną wygodę trzeba zapłacić i nie każdy może sobie na to pozwolić. Mimo wszystko, dla wielu lokali jest to szansa na wyjście chociaż z części długów, których w gastronomii nie brakuje. Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK zaległe zobowiązania branży przekroczyły w marcu już ponad 1 mld zł.

Zabukowane terminy

Za obsługę płaci się w zależności od regionu, a cena „za talerzyk” waha się od 80 zł za obiad do kilkuset złotych za całodniowe przyjęcie. Ale nawet wysokie ceny nie odstraszają większości rodziców. Najlepsze lokale zarezerwowane są już na wiele lat do przodu.

Do wybranych miejsc dzwoniłam, gdy syn był w pierwszej klasie, wydawało mi się, że dwa lata to wystarczająco duży zapas czasowy. Okazało się, że niektóre z restauracji miały już zajęty interesujący mnie termin – mówi Kamila, mama dziesięcioletniego Adasia.

Mimo tego, że inflacja zrewidowała możliwości wielu rodzin i ich budżetów domowych, większość obiektów ostatnie majowe i czerwcowe niedziele zapełnione ma co najmniej z rocznym wyprzedzeniem. W mniejszych miejscowościach, gdzie jest jedna lub dwie restauracje, rezerwacje na przyjęcia komunijne robione są czasem nawet tuż po chrzcinach.

W domu, ale z obsługą

Rodziny, które do przyjęć komunijnych podchodzą bardziej tradycyjnie nadal zapraszają gości do domów, ale nawet wtedy mało kto decyduje się samodzielnie przygotowywać poczęstunek. Dużą popularnością cieszą się za to usługi cateringowe choć i te zamówić trzeba dużo wcześniej.

Catering na przyjęcie komunijne córki zamawialiśmy w wakacje zeszłego roku. W naszym rejonie działa wiele firm cateringowych i wtedy jeszcze większość miała wolne terminy. Za dwudaniowy obiad zapłacimy 70 zł od osoby. To dobra cena – zauważa Anna, której córka idzie do Pierwszej Komunii na początku czerwca.

Podobnie jak w przypadku restauracji koszt cateringu także uzależniony jest od regionu i tego co zawiera oferta. Za opcję „na bogato”, czyli obiad, ciasta, zimną płytę, ciepłą kolację oraz obsługę i zastawę zapłacić trzeba podobnie jak w restauracjach.

Nie tylko od święta

Jak pokazują wyniki badania „Wybrane wydatki Polaków” przeprowadzonego w kwietniu 2024 na zlecenie Grupy BIK, blisko 2/3 z nas przynajmniej raz w miesiącu korzysta z lokali gastronomicznych, wydając na tę przyjemność średnio 125 zł miesięcznie. Poza domem jadają najczęściej najmłodsi (18-24 lata) – 81 proc.

Odsetek ten spada jednak wprost proporcjonalnie do wieku badanych, by w grupie 65+ wynieść 43 proc. Najwięcej na jedzenie w restauracjach i barach – 167 zł miesięcznie, przeznaczają natomiast osoby w wieku 35-44 lata. Także w tej grupie znajduje się najwyższy odsetek respondentów (9 proc.) deklarujących, że ich comiesięczne wydatki na jedzenie poza domem przekraczają 400 zł.

Rekordowe długi gastronomii

Sezon imprez okolicznościowych zaczyna się od komunii, potem są wesela, do tego dochodzą odbywające się cały rok chrzciny i różnego rodzaju rocznice. Duże zainteresowanie przyjęciami okolicznościowymi i rosnący odsetek osób deklarujących, że przynajmniej raz w miesiącu jada poza domem, to jednak może być za mało by spłacić zaległe zobowiązania obiektów gastronomicznych.

Już w 2020 roku przeterminowane zobowiązania sektora gastronomii względem banków i kontrahentów przekraczały 647 mln zł i od tego czasu rosną. W międzyczasie doszła masa problemów związanych z pandemią, po której branży trudno wyjść na prostą. Inflacja i problemy finansowe Polaków również dołożyły przeszkód. Przedsiębiorcy wskazują też na trudności związane z rosnącymi kosztami zatrudnienia i na niepewność ogólnej sytuacji gospodarczej – wskazuje Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.

Tylko w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego zaległości firm serwujących posiłki zwiększyły się o ponad 224 mln zł (28 proc.) i przekroczyły na koniec marca br. 1 mld zł. W gastronomii występuje też wysoki odsetek firm z problemami, bo 6,7 proc. – co oznacza, że ryzyko trafienia na firmę, która nie zapłaci na czas jest wysokie.

Co 15. ma bowiem problemy ze spłatą bieżących zobowiązań, kredytów i zaległości względem dostawców. Średnio na firmę z branży gastronomicznej przypada aż 91 550 zł długów, ale są placówki, gdzie jest jeszcze gorzej.

Tanio już było

Według danych opublikowanych przez GUS blisko 83 proc. przedsiębiorców z sekcji zakwaterowanie i gastronomia wskazuje bariery w prowadzeniu bieżącej działalności. Najczęściej są to trudności związane z rosnącymi kosztami zatrudnienia (79,9 proc. w kwietniu br.), wysokimi obciążeniami na rzecz budżetu (50,1 proc.) i niepewnością ogólnej sytuacji gospodarczej (46,7 proc.).

Co trzeci respondent martwi się też niedostatecznym popytem (41,6 proc.), oraz niejasnymi, niespójnymi i niestabilnymi przepisami prawnymi (40,8 proc.). Według 14 proc. firm z tego sektora w kwietniu nastąpiło pogorszenie koniunktury. Jednocześnie prawie co 5. przedsiębiorca zauważył raczej poprawę.

Aby utrzymać pozytywny trend przedsiębiorcy świadczący usługi zakwaterowania i gastronomiczne planują zmniejszyć zatrudnienie. Prawdopodobny jest też dalszy wzrost cen. Dla rodziców dopiero planujących przyjęcie komunijne to zła wiadomość. Niby wiemy, że „tanio to już było”, ale może okazać się, że wkrótce nawet skromne przyjęcie kosztować będzie małą fortunę. Nie wszystkich będzie na to stać – podsumowuje Sławomir Grzelczak.

Sławomir Grzelczak

***

Branża liczy na poprawę sytuacji finansowej, a według jej przedstawicieli zmienić ją może wprowadzenie jednolitej 5-procentowej stawki VAT na usługi gastronomiczne. Dodatkowo wsparciem dla poszkodowanych w pandemii firm mogą być środki z KPO, na które już czeka wielu przedsiębiorców.

Możesz również lubić