Rzadko mówimy o tym, że koszenie trawy wiąże się z emisją szkodliwych substancji. Tymczasem według szwedzkich badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Sztokholmskim czterosuwowa kosiarka spalinowa o mocy 4 KM wytwarza przez godzinę tyle wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA), że jej praca odpowiada pokonaniu samochodem dystansu 150 km. Co zrobić by to zmienić i kto może na tym zarobić?
Dziś naukowcy nie mają już wątpliwości, że jednym z najskuteczniejszych sposobów na wyeliminowanie zagrożeń dla zdrowia i środowiska jest stosowanie paliw alkilatowych, które radykalnie redukują emisję spalin.
Trująca Polska
Gra toczy się obecnie o wielką stawkę. Także tę mierzoną wymiernymi liczbami zer.
Zdaniem badaczy emisja powstająca w czasie pracy maszyn mobilnych nieporuszających się po drogach – czyli zarówno kosiarek, jak i dmuchaw do trawy, ale także pilarek i agregatów prądotwórczych – ostatecznie przewyższa emisję, do jakiej przyczyniają się pojazdy drogowe, postrzegane jako główne źródło zanieczyszczeń mobilnych.
Wyniki pomiarów poziomu benzo(a)pirenów (jeden z najgroźniejszych wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych WWA) wskazują, że Polska 40-krotnie przekracza dopuszczalną przez WHO normę ich emisji. Stężenie zalecane przez Unię Europejską i prawo krajowe to 1 nanogram na metr sześcienny.
Olbrzymi rynek czeka na zmiany
Globalny rynek kosiarek do trawy wart był w ubiegłym roku 23,5 mld dol. Według raportu Markets and Markets do 2027 r. jego wartość zwiększy się do 33,6 mld dol. Wzrost zainteresowania tymi urządzeniami związany będzie m.in. z rosnącą urbanizacją i koniecznością rozbudowywania miejskich terenów zielonych, które z kolei wymagają sukcesywnej pielęgnacji.
Pomimo rozwoju segmentu kosiarek elektrycznych nie ulega wątpliwości, że w wielu miejscach i sytuacjach kosiarki spalinowe są trudne do zastąpienia.
Kosiarką spalinową można kosić przez wiele godzin – doskonale nadają się one do koszenia większych trawników podmiejskich i wiejskich, a na dodatek są tańsze niż profesjonalne kosiarki elektryczne. Ponadto o ich użyteczności decydują siła i moc oferowane przez silnik spalinowy, których nie zatrzyma mokra i skołtuniona trawa – przypominają eksperci.
Gest dla środowiska
Tymczasem tradycyjna benzyna bezołowiowa zawiera węglowodory nasycone (parafinowe,izoparafinowe), nienasycone (olefiny) i węglowodory aromatyczne (maksymalnie 35 procent objętości benzyny według wymagań normowych, w tym do 1 procent rakotwórczego benzenu) oraz związki tlenowe, takie jak alkohole (głównie etanol) oraz etery (głównie ETBE).
Jednym z najbardziej toksycznych produktów spalania paliw kopalnych, w tym benzyn i olejów, są benzo(a)pireny, ppowstające na skutek niecałkowitego spalania paliw w temperaturze 300–600°C. Dlatego też są one obecne m.in. w dymie, który wylatuje z kominów czy rur wydechowych pojazdów.
Benzo(a)pireny to wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, które dostają się do organizmu poprzez drogi oddechowe, skórę i w wyniku spożycia skażonego jedzenia. Szkodzą zarówno nam, jak i zwierzętom domowym. Nie ma bezpiecznego poziomu stężenia tej substancji. Każda jej ilość powoduje wzrost ryzyka zachorowania na nowotwór, uszkodzenia centralnego układu nerwowego i bezpłodności.
Kto na tym zyska?
Tymczasem benzyny alkilatowe nie zawierają etanolu ani rakotwórczego benzenu. Ponadto wykorzystywanie benzyn alkilatowych redukuje emisję toksycznego dla człowieka tlenku azotu oraz związków siarki. Benzyny alkilatowe można stosować zarówno w nowych, jak i w starszych maszynach. Silnik, żeby spalać paliwo alkilatowe, nie wymaga żadnych modyfikacji – podkreślają producenci tego paliwa.
I trudno się dziwić, że chwalą i promują swój towar, tym bardziej, że dotychczasowe testy wskazują na mniejszą szkodliwość tego produktu. W najbliższym czasie może być to też gratka dla branżowych inwestorów. Czas pokażę ile można będzie na tym zyskać. A sam trend na pewno jest ciekawy i będzie wzrastał.