63 procent – o tyle zwiększyła się liczba transakcji kupna/sprzedaży mieszkań w Polsce od 2015 roku. W tym zestawieniu Polska zajmuje 3 miejsce w Europie. Ale krajowy rynek dopada zadyszka. Ile może potrwać?
Rok 2021 był rekordowy na rynku mieszkaniowym pod wieloma względami. Zaledwie kilka dni temu GUS na podstawie danych Ministerstwa Sprawiedliwości opublikował informacje na temat obrotu nieruchomościami w ubiegłym roku. Jak się okazuje, w Polsce wydano na nieruchomości ponad 197 mld złotych, co stanowi wynik o 38 procent lepszy niż w roku 2020. Z całej tej kwoty najwięcej wydaliśmy na mieszkania i domy. Łączna wartość transakcji dla tego segmentu rynku wyniosła ponad 93 mld złotych. Względem roku poprzedniego można mówić tutaj o niemal 40 procentowym wzroście – szacuje Oskar Sękowski, analityk HRE Investments.
W czołówce Europy
I dodaje, że jakby tego było mało, nasz kraj znalazł się w czołówce państw, jeśli weźmiemy pod uwagę przyrost transakcji kupna/sprzedaży mieszkań i domów. W ciągu 6 lat ich liczba zwiększyła się o 63 procent i jest to najwyższy wynik od 2015 roku.
Większe wzrosty niż w Polsce odnotowano jedynie w Hiszpanii i Portugalii. W pierwszym z tych krajów liczba transakcji zwiększyła się o niemal 76 procent od 2015 roku, w drugim o 85 procent. Poza czołówką mamy kraje o dużo mniejszej dynamice zmian – chodzi o Cypr, Danię i Francję. W grupie tych państw liczba transakcji zwiększyła się o od 44 do nieco ponad 50 procent.
Na drugim biegunie mamy natomiast Luksemburg, Słowenię czy Irlandię. We wszystkich tych krajach liczba transakcji w ciągu 6 lat co prawda zwiększyła się, ale wzrost ten był mniejszy niż 20 procent. To co łączy te państwa, to wysokie ceny nieruchomości. W Irlandii mamy ponadto do czynienia z bardzo ograniczoną podażą ze względu na kryzys branży budowlanej. Doszło do tego, że irlandzki rząd planował zwiększyć liczbę budowanych mieszkań, co roku przez 5 najbliższych lat wydając na ten cel 20 mld euro. Można więc mówić o sytuacji, w której potencjalni kupujący stykają się z brakiem oferty – przyznaje Sękowski.
Po pierwsze mieszkania
Warto przyjrzeć się strukturze obrotu nieruchomościami – okazuje się, że niemal 37 procent aktów notarialnych w 2021 roku dotyczyło sprzedaży mieszkań. Spośród ponad 700 tys. aktów ponad ćwierć miliona odnosiło się do sprzedaży lokali mieszkalnych i jest to najwyższy wynik od co najmniej 2010 roku, kiedy do obrotu trafiło 128 tys. mieszkań. W porównaniu do roku 2020 liczba transakcji wzrosła o niemal 23 procent.
Drugą najliczniejszą grupę, jeżeli chodzi o akty notarialne stanowiły działki niezabudowane. Tych sprzedano w ubiegłym roku prawie 190 tys. W tej kategorii nieruchomości odnotowano również największy wzrost w porównaniu do roku poprzedniego – o ponad 33 procent. Jedną z najmniej chętnie sprzedawanych nieruchomości były z kolei nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego. W tym przypadku odnotowano niecałe 3 tys. aktów notarialnych dotyczących sprzedaży nieruchomości – podsumowuje analityk HRE.
Chwilowy oddech
Zdaniem wielu ekspertów, biorąc pod uwagę panującą obecnie sytuację na rynku kredytów mieszkaniowych, można przypuszczać, że ten rok zakończymy ze znacznie mniejszą liczbą transakcji kupna/sprzedaży lokali mieszkalnych. Ale pamiętajmy, że obecny niezrealizowany popyt powinien wrócić na rynek. Podobnie działo się już podczas epidemii, kiedy to po chwilowym wstrzymaniu sprzedaży popyt znacząco wzrósł.
I jeśli zgodnie z tym co sugerują dziś prognozy, stopy procentowe zaczną być w przyszłym roku obniżane, a przy tym zostanie cofnięta rekomendacja UKNF dotycząca badania zdolności kredytowej, można będzie stwierdzić, że obecny rok był dla mieszkaniówki chwilowym oddechem – kończy Sękowski.