Wakacje w pełni – ruszyły więc także prace sezonowe, które jak co roku przyciągają wielu młodych ludzi, chcących sobie dorobić przed sezonem akademickim. Z szacunków wynika, że w trzy miesiące można już uzbierać niezłą kwotę, zwłaszcza gdy podejmie się pracę w turystycznych miejscowościach, gdzie potrzeba m.in. instruktorów kitesurfingu, kelnerów, niań czy sprzedawców.
Eksperci Personnel Service przygotowali zestawienie TOP14 zawodów, w których najłatwiej znaleźć zatrudnienie oraz oszacowali średnie zarobki, na jakie można liczyć. I choć wielu hotelarzy narzeka, że nie wszędzie pokoje są zarezerwowane do końca września, to liczba ofert pracy sezonowej utrzymuje się na wysokim poziomie. Pracodawcy szukają zwłaszcza młodych ludzi i studentów, ale są też otwarci na poszukiwanie pracowników z Ukrainy – stąd część ofert pracy jest tworzona właśnie w tym języku. Gdzie najlepiej szukać pracy? Podpowiadamy.
TOP5 zawodów wakacyjnych
Praca na festiwalach muzycznych to dla wielu młodych ludzi spełnienie marzeń – nie tylko szansa zarobek, ale też rozrywka i możliwość zobaczenia za darmo ulubionego artysty. To też najlepiej wyceniany zawód wśród tych analizowanych przez Personnel Service – zarobki wynoszą od 20 do nawet 24 zł za godzinę netto.
Podobne pieniądze mogą zarobić nianie opiekujące się dziećmi w czasie rodzinnego urlopu. Jeżeli rodzice szukają niani na miejscu jej zarobki to ok. 20 zł za godzinę netto. Zdarza się jednak, że rodzice zabierają opiekunkę do dzieci ze sobą na wakacje, pokrywając jej koszty i dodatkowo płacąc za każdą godzinę pracy – czytamy w raporcie.
Kolejne dobrze płatne zawody wymagają odpowiedniego przygotowania i certyfikacji. Chodzi o ratownika na basenie i instruktora kitesurfingu, gdzie zarobki za godzinę zamykają się w granicach 18-20 zł netto. Tak samo dobrze można zarobić wykonując zawód hostessy, które w wakacje są rozchwytywane ze względu na organizowane akcje promocyjne. Aby zdobyć taką pracę, warto szukać ogłoszeń na grupach tematycznych na Facebooku. Istnieją też wyspecjalizowane agencje hostess, do których można rekrutować.
Młodzi ludzie, którzy chcą sobie dorobić w sezonie wakacyjnym nie będą mieli problemu ze znalezieniem pracy. Ofert ciągle przybywa i bardzo często nie wymagają one żadnego doświadczenia. Pracodawcy oferują szkolenia dla nowych pracowników, choć oczywiście są wyjątki i na niektórych stanowiskach liczą się ukończone kursy czy certyfikaty. Jednak w przypadku takich zawodów jak sprzedawca lodów, kelner czy hostessa największe znaczenie ma osobowość i przyjazne nastawienie do ludzi. W związku z tym, że sezon wakacyjny trwa w najlepsze, osoby, które nie znalazły jeszcze pracy powinny zacząć się za nią rozglądać jak najszybciej – mówi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service SA.
Stawki za godzinę pracy
Wybierając się do pracy wakacyjnej w turystyczne rejony będzie wiele możliwości – twierdzą eksperci. Wychowawca na kolonii, który opiekuje się dziećmi w trakcie ich wakacji, zarobi średnio 15,5 zł za godzinę netto, trzeba jednak pamiętać, że jest to odpowiedzialne zajęcie.
Recepcjonista czy recepcjonistka w hotelu zarobi średnio 15 zł za godzinę netto. Sprzedawca lodów czy gofrów na deptakach może liczyć na wynagrodzenie od 14,5 do 16 zł za godzinę netto. Pomoc kuchenna czy sprzedawca pamiątek zarobi w okolicach 13,5 zł za godzinę netto. Nieco więcej, bo średnio 14 zł za godzinę netto wyciągnie kelner, ale tutaj warto pamiętać, że napiwki, zwłaszcza w największych miejscowościach turystycznych potrafią dwukrotnie, a czasem nawet trzykrotnie podnieść wynagrodzenie – podają badacze płac.
Praca sezonowa to jednak nie tylko turystyczne kurorty, ale również zbiory owoców i tutaj młodzi mogą zarobić od 15 do 16 zł za godzinę netto. Czyli więcej niż w call center czy w kinie, gdzie można liczyć na ok. 14,5 zł za godzinę netto.
To na jaką pracę sezonową się zdecydujemy zależy od naszych predyspozycji. Wydaje się jednak, że połączenie pracy wakacyjnej z pobytem w jakimś turystycznym miejscu może być atrakcyjne dla młodych. Oczywiście pracę znajdą też w dużych miastach, m.in. w sektorze magazynowym czy w sklepach, ale możliwości jest znacznie więcej – podsumowuje Inglot.