Z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że od wybuchu wojny pracę w Polsce znalazło 339 tys. uchodźców. Wskaźnik zatrudnienia wynosi w tej grupie ponad 50 procent i cały czas powinien rosnąć. Pracodawcy chętnie zatrudniają Ukraińców, bo w zdecydowanej większości mają do nich pozytywny lub neutralny stosunek. Tylko 12 procent firm wskazuje na negatywne nastawienie do pracowników ze Wschodu. Pracodawcy cenią w Ukraińcach zwłaszcza pracowitość (54 proc.), szybką adaptację (39 proc.) i sprawną naukę języka (32 proc.) – wynika z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service.
Pracy w Polsce nie brakuje. Z danych GUS wynika, że na koniec marca br. liczba wakatów przekroczyła 158 tys. i była niemal o połowę wyższa niż rok wcześniej. Co prawda, pojawiają się pierwsze analizy wskazujące na spadającą liczbę ofert pracy, ale nadal jest ich niemal 300 tys. To oznacza, że tylu pracowników nasz rynek pracy mógłby wchłonąć już teraz. Stąd chcący podjąć u nas zatrudnienie uchodźcy nie mają z tym problemu. Znajdują pracę m.in. w gastronomii, hotelarstwie czy sektorze magazynowym. Pracodawcy chętnie po nich sięgają, bo chcą pomóc naszym sąsiadom, ale też Ukraińcy pracują u nas już wiele lat, że firmy doskonale znają ich wartość jako pracowników – twierdzi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service.
I rzeczywiście – od 24 lutego br. pracę w Polsce znalazło 339 tys. uchodźców – wynika z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Do 19 lipca br. 647,8 tys. osób w wieku produkcyjnym, czyli 18-65 lat, zdobyło numer PESEL. To oznacza, że wskaźnik zatrudnienia osiągnął wartość 52 procent. Zatem co drugi uchodźca przebywający w Polsce i mający możliwość podjęcia zatrudnienia, pracuje.
Pozytywnie o Ukraińcach
Z “Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że co trzeci pracodawca zapytany o stosunek do pracowników z Ukrainy, jest nastawiony pozytywnie. Im większa firma tym lepsze zdanie o kadrze ze Wschodu. 17 procent respondentów z największych organizacji wskazało, że ma zdecydowanie pozytywne nastawienie do Ukraińców, w średnich firmach wynik był na poziomie 9 procent, a w małych 8 procent. Jeżeli skorelujemy te dane z deklaracjami dotyczącymi zatrudnienia pracowników ze Wschodu przed wojną okaże się, że im większe doświadczenie w pracy z Ukraińcami, tym lepsze nastawienie. Przed wojną co trzecia firma deklarowała, że ma w swojej załodze kadrę ze Wschodu. Najwięcej pracowników z Ukrainy zatrudniały duże przedsiębiorstwa (47 proc.). W przypadku średnich była to co trzecia organizacja, a w małych 22 procent.
Do tego 37 procent firm wskazuje, że ma neutralne nastawienie do pracowników z Ukrainy, a zaledwie 12 procent przyznaje się do negatywnego stosunku.
Pracowitość i adaptacja
Pracodawcy pytani o to, za co najbardziej cenią kadrę ze Wschodu, wskazali w pierwszej kolejności na pracowitość (54 proc.), szybką adaptację (39 proc.) oraz sprawną naukę języka (32 proc.). Ten ostatni punkt jest kluczowy z punktu widzenia wdrażania uchodźców do pracy, gdyż większość z nich, ze względu na charakter ich migracji, nie mówi w języku polskim. Pracodawcy wiedzą jednak, że szybko można sobie z tym problemem poradzić. Co piąty pracodawca wskazuje, że ceni pracowników z Ukrainy za skromność, a 18 procent za ich doświadczenie. Lojalność kadry ze Wschodu docenia 15 procent firm, 14 procent wiedzę, a 12 tworzenie pozytywnej atmosfery. Tylko 7 procent pracodawców wskazało, że nie ma nic, za co cenią pracowników z Ukrainy.
Sentyment do zatrudnienia Ukraińców to konsekwencja wielu lat ciężkiej pracy, którą kadra ze Wschodu udowadniała, że potrafi dobrze pracować w Polsce. Dlatego teraz nie dziwi to, że chętni uchodźcy tak łatwo znajdują u nas pracę. Pamiętam jak na samym początku wybuchu wojny apelowaliśmy o oferowanie miejsc pracy kobietom i odzew był niesamowity. Teraz widać to w statystykach i wysokim wskaźniku zatrudnienia. Natomiast w firmach, z którymi pracujemy proporcje zatrudnienia kobiet i mężczyzn wyglądają teraz tak, że na 6 kobiet pracuje 4 mężczyzn, a wcześniej ok. 55 procent stanowili mężczyźni – podsumowuje Krzysztof Inglot.